Książę
Ciemności w Rzeczpospolitej
(uaktualnione 20.XI.2005)
Na początku listopada 2004 „Rzeczpospolita” zamieściła
wywiad Redaktora Bronisława Wildsteina z niestrudzonym proizraelskim
lobbystą Richardem Perle. Ten tekst wymaga pewnych komentarzy.
Ekspertobiznesmen czyli „Prince of Darkness”
Zacznijmy od osoby Richarda Perle. Oprócz oficjalnych stanowisk i
tytułów wymienionych w artykule, czytelnicy Rzeczpospolitej powinni może
wiedzieć nieco więcej na temat szarej eminencji amerykańskiego układu
polityczno-wojskowego. W 1983 był przedmiotem dochodzenia gdy odkryto,
iż jako zastępca Ministra Obrony w Administracji Reagana zarekomendował
kupno broni od izraelskiej firmy, od której wcześniej przyjął 50 tys.
dolarów wynagrodzenia za konsultacje. Tego rodzaju praktyki uważane są w
USA za przestępstwo. Na przestrzeni lat Perle jest aktywny w wielu
przedsięwzięciach na pograniczu biznesu i polityki, głównie pośrednicząc
w transakcjach i inwestycjach zbrojeniowych w trójkącie Turcja, Arabia
Saudyjska i Izrael. W sierpniu 2003 roku Perle, występujący w szacie
“experta” Pentagonu, był współautorem artykułu w „The Wall Street
Journal” zachwalającego kontrowersyjny, później odwołany, kontrakt na
dostawę latających cystern Boeinga dla amerykańskiego lotnictwa. W
artykule nie było oczywiście mowy o tym że... Boening zadeklarował
zainwestowanie w powstającą firmę Perla, Trireme Partners, 2.5 milionów
dolarów. Drugie tyle dołożył Hollinger International.
Do niedawna Perle był również członkiem rady nadzorczej międzynarodowego
koncernu medialnego Hollinger International (w siedzibą w Wielkiej
Brytanii) i prawą ręką jej szefa, Konrada Blacka. Firma ta, jako
właściciel „The Chicago Sun-Times”, „The Jerusalem Post” i „The Sydney
Morning Herald”, niestrudzenie popierała cele amerykańskich
neokonserwatystów i stronników prawicowej partii Likud w Izraelu.
Naciski nowych właścicieli „Jerusalem Post” na bardziej radykalną,
pro-Likud linię redakcyjną pisma po zakupie przez Hollinger
International kilka lat temu spowodowały protesty i rewoltę 31
dziennikarzy tej umiarkowanej izraelskiej gazety. Konrad Black został w
listopadzie 2003 usunięty ze swojego stanowiska wskutek oskarżeń o
malwersacje i śledztwa brytyjskich władz. Richerd Perle jest przez te
same władze oskarżony o przymykanie oka na nadużycia, w czasie, kiedy
otrzymywał milionowe bonusy od Mr. Blacka. Dodatkowo amerykańskie
Ministerstwo Sprawiedliwości prowadzi dochodzenie czy Perle nie złamał
amerykańskiego prawa w związku z aferą Hollinger International. (W
marcu 2005, US Securities and Exchange Commisssion oficjalnie
ponformowała Perle że ma zamiar oskarżyć go o defraudację).
Po oskarżeniach o konflikty interesów Perle został zmuszony do
rezygnacji z pozycji Przewodniczącego Rady Polityki Ministerstwa Obrony
USA, a potem w ogóle zrezygnował z zasiadania w tej Radzie. Właśnie tego
typu łączenie działalności „bezstronnego” eksperta z pobieraniem
prowizji oraz machinacje z wykorzystaniem „wejść” w Waszyngtonie i na
Bliskim Wschodzie, oraz rozpowszechnianie czarnych prognoz na temat
sytuacji międzynarodowej i perspektyw konfliktu nuklearnego zyskały mu
przydomek „Książę Ciemności” („Prince of Darkness”).
Wojenny werbel
Perle ma, a w każdym razie miał, poważny wpływ na amerykańską a także i
izraelską politykę zagraniczną. W 1996 roku był współautorem, razem z
Douglasem Feithem, raportu przeznaczonego dla nowo wybranego premiera
Izraela Benyamina Netanyahu pt. "Zdecydowany Zwrot: Nowa Strategia
Zabezpieczenia Stanu Posiadania” (A Clean Break: A New Strategy for
Securing the Realm), w którym radzili Netanyahu by zerwał wszelkie
negocjacje z Palestyńczykami i zaanektował okupowane terytoria. Pisał
też, że dla bezpieczeństwa Izraela konieczne jest zniszczenie reżimu
Saddama Husseina (jest rok 1996!). Jego być może największym sukcesem
było załatwienie posady zastępcy Ministra Obrony dla swego byłego
asystenta i protegowanego Douglasa Feitha. Pan Feith, do chwili obecnej
trzeci co do ważności urzędnik Pentagonu (po Rumsfeldzie i Wolfowitzu),
był aktywnym działaczem Amerykańskiej Organizacji Syjonistycznej
(Zionist Organization of America). Przed objęciem posady zastępcy
Ministra Obrony USA, Mr. Feith był współwłaścicielem małej firmy
adwokackiej w Waszyngtonie - Feith and Zell, na której dwie trzecie
obrotów składało się reprezentowanie interesów izraelskich firm
zbrojeniowych. (Obecnie Mr. Zell reprezentuje interesy osadników z
Zachodniego Brzegu przed sądami izraelskimi). To właśnie Mr. Feith
po zamachach 9/11 stworzył w Pentagonie Biuro Planów Specjalnych (Office
of Special Plans, lub OSP), którego głównym zadaniem było jak się
okazuje gromadzenie, za plecami CIA, wszelkich możliwych materiałów
obciążających Irak. (Więcej można sobie przeczytać na przykład na
stronie brytyjskiego Guardian:
www.theguardian.com/world/2003/jul/17/iraq.usa
).
Neokonserwatyści amerykańscy, których czołowymi przedstawicielami są
właśnie Perle i Feith, parli od dawna do likwidacji Iraku Husajna jako
największego zagrożenia dla interesów Izraela. Media amerykańskie, w
dużej mierze opanowane przez to silne lobby, wykorzystały różne
materiały, skompilowane między innymi przez biuro Feitha a mające na
celu połączenie Hussaina z 9/11 i z broniami masowego rażenia, do bicia
w bębny wojenne celem zniszczenia Iraku. Mówimy tu, na przykład, o
rzekomych próbach zakupu rudy uranu w Afryce oraz specjalistycznych
rurek stalowych do wirówek urzywanych do wzbogacania paliwa uranowego,
mobilnych laboratoriach z bronią biologiczną i współpracy z Al-Kaidą.
Wszystkie te zarzuty, na których budowano poparcie amerykańskiej opini
publicznej do ataku na Irak, okazały się bezpodstawne. (Obecnie
komisja Kongresu USA rozpoczeła dochodzenie na temat użycia materiałów
wywiadu do propagandy wojennej ze specjalnym uwzględnieniem OSP a jeden
z podwładnych Feitha z OSP Larry Franklin, jest oskarżony o szpiegostwo
na korzyść Izraela). Oczywiście, że pro-izraelska partia wojenna
neo-konserwatystów miała też ważnych sojuszników w kręgach biznesmenów
myślących o uzyskaniu kontroli nad strategicznymi rezerwami ropy i w
fundamentalistach chrześcijańskich. Ale krwawa przygoda w Iraku to temat
na inną okazję (polecam tutaj artykuł Buchanana:
www.theamericanconservative.com/articles/whose-war/
).
Ci, którzy w miesiącach poprzedzających atak na Irak z niedowierzaniem
oglądali zaciekłą kampanię pro-wojenną w mass mediach pamiętają, że
Perle był jednym z kilku najczęściej występujących i powtarzających
kłamstwa na temat irackiej broni masowego rażenia, związków Iraku z
Al-Kaidą i innych argumentów na rzecz tezy o bezpośrednim zagrożeniu
Stanów Zjednoczonych przez Hussajna. Do dzisiaj 70% tych, który
głosowali w 2004 na Busha jest przekonana że Irak był współwinny 9/11 i
że w Iraku znaleziono bronie masowego rażenia! Jest to przerażająca
statystyka. Każdy ma prawo do głosowania na swego ulubionego kandydata.
Ale inaczej przedstawia się sprawa ze sprawdzalnymi faktami. Przecież
było to świadome, publiczne kłamstwo. Dzięki niemu miliony Amerykanów ma
zafałszowany obraz rzeczywistości. Dzieje się tak w kraju posiadającym
formalnie wolne media.
Teoria o bezprzedmiotowej nienawiści
Trudno się więc dziwić, że w swoim wywiadzie na temat globalnych
zagrożeń Perle unika wszelkiej dyskusji o politycznych i ekonomicznych
przyczynach i zapleczu terroryzmu. O tym na przykład, że źródłem
niechęci do USA na całym niemal świecie, a powszechnej wręcz nienawiści
w świecie islamskim, jest poparcie i finansowanie izraelskiej okupacji.
Przeciwko zwierzęcemu wręcz traktowaniu trzeciego już pokolenia
Palestyńczyków wyrzuconych ze swojej ziemi piszą nie tylko „antysemici”,
ale także niektórzy Izraelczycy, choć – oczywiście – są w mniejszości.
(Warto przeczytać: www.seruv.org.il/defaulteng.asp ). To właśnie chęć
rewanżu za tę politykę rekrutuje samobójczych terrorystów, a nie tylko
religijny fanatyzm czy też wypłacane rodzinom honoraria. Potępiając
terroryzm warto mieć na uwadze, że niektóre z przyczyn mają realne, a
może nawet wytłumaczalne podłoże. Ale olbrzymia większość Amerykanów
zapytana o źródło 9/11 odpowie groteskową zbitką, iż zamach był
spowodowany tym, że „religijni islamiści nienawidzą naszą wolność.”
Niemal nikt z zapytanych przeze mnie, wykształconych skądinąd Amerykanów
nie potrafił powiedzieć co ONI (tj. Al-Kaida i jej sympatycy)
przedstawiają jako POWÓD tej nienawiści i żądzy zemsty. Nawet jeśli
Al-Kaida, poza najbardziej nośną w świecie arabskim sprawą okupacji
Palestyny, ma też inne cele, jak usunięcie baz amerykańskich z Arabii
Saudyjskiej czy ograniczenie wpływu amerykańskiej kultury masowej spod
znaku MacDonalda i Playboya (z tym mogą sympatyzować nawet ateiści – nie
trzeba być religijnym fundamentalistą), to przecież są to realne, a nie
irracjonalne problemy, które wymagają zastanowienia nad sposobami
rozwiązania. Nawet jeśli szaleni terroryści chcą nawrócić Zachód na
islam, to zrozumienie motywów przeciwnika jest niezbędne do skutecznego
rozwiązania problemu, niekoniecznie na gruncie militarnym, co
poprzednicy Toni Blaira odkryli w odniesieniu do Irlandii Północnej. To,
że Perle nie podjął tematu realnych przyczyn terroryzmu, nie jest
zaskoczeniem – propagandyści mówią tylko o irracjonalnych aspektach. Ale
obowiązkiem interlokutora powinno być przyparcie go do muru, czego się
nie doczekaliśmy ze strony Redaktora Wildsteina.
Głosów wzywających do wyciągnięcia głowy z piasku i stawieniu czoła
terroryzmowi i innym problemom świata bazując na uczciwej analizie
rzeczywistości, a nie na ideologicznych bajaniach, nie brakuje w Ameryce
(sugerowana lektura - list 40 byłych amerykańskich ambasadorów:
www.ifamericansknew.org/us_ints/p-60us.html
).
Prawdziwym problemem jest zmowa milczenia w amerykańskich mass mediach,
których olbrzymia większość należy do 5 konglomeratów. Kontrola nad tym
co wie o świecie przeciętny amerykański oglądacz jest więc coraz
łatwiejsza. Media amerykańskie ponoszą wielką współodpowiedzialność za
iracką awanturę, gdyż bezkrytycznie wprzęgły się w propagandę wojenną,
co wielu dziennikarzy przyznaje poniewczasie. New York Times i wiele
innych gazet i indywidualnych dziennikarzy przepraszało w ostatnich
miesiącach swoich czytelników za swą role w propagandzie wiodącej do
irackiej katastrofy.
Tradycyjnym obowiązkiem mediów, nie tylko amerykańskich, jest krytyczne
analizowanie poczynań władz i stawianie niewygodnych pytań „ekspertom”.
Krytycznego podejścia zabrakło także w wywiadzie z Richardem Perle,
opublikowanym w „Rzeczpospolitej”.
|