Towarzystwo Przyjaciół Krakowa w Nowym Jorku


"Ocalić od Zapomnienia"

Towarzystwo Przyjaciół Krakowa w Nowym Jorku zorganizowało wieczór muzyczny poświęcony pamięci zmarłego jesienią Marka Grechuty pt. „Ocalić od Zapomnienia.”

Oto sprawozdanie, sprokurowane przez naszego szefa, Wojtka Mleczkę i zamieszczone w kwietniowym wydaniu "Centrum."

 

Ocalić od Zapomnienia 

W niedzielę, 1 kwietnia 2007 roku w godzinach wieczornych w klubie „Europa” na Greenpoincie odbyło się spotkanie krakusów, którzy tym razem oddali hołd zmarłemu w zeszłym roku poecie, kompozytorowi, a przede wszystkim niezapomnianemu piosenkarzowi Markowi Grechucie. Ponad sto osób uczestniczących w imprezie miało okazję obejrzeć kilka filmów dokumentujących artystyczną drogę Grechuty, która rozpoczęła się w roku 1967 roku na Studenckim Festiwalu Piosenki Krakowskiej i prowadziła przez niemal wszystkie sceny krajowe i polonijne na całym świecie. Wielu z nas ze zdumieniem dostrzegło, że najbardziej znane przeboje Grechuty to nie zaledwie kilka, ale aż kilkadziesiąt utworów, które wyryły się w naszej pamięci i w naszych sercach. Ich słowa  pamiętamy do dzisiaj.

Marek Grechuta urodził się w 1945 roku w Zamościu. Z wykształcenia był architektem, absolwentem Politechniki Krakowskiej. W utworach często wykorzystywał  wiersze najwybitniejszych polskich poetów jak: Asnyk, Tuwim, Mickiewicz, Wyspiański, Gałczyński czy Śliwiak. Podkład muzyczny przygotowywał zazwyczaj Jan Kanty Pawluśkiewicz choć i sam Grechuta, nie stronił ani od komponowania ani od pisania tekstów.

Na wieczór wspomnień przygotowany przez Jerzego Patoczkę złożyły się nie tylko piosenki artysty zapisane na płytach czy taśmach filmowych. Jego twórczość przedstawił na żywo Wacek Mielicki grając na gitarze i śpiewając kilka piosenek z repertuaru Grechuty. Natomiast przegląd recenzji prasowych z koncertów Grechuty i wierszy Tadeusza Śliwiaka, które artysta często wykorzystywał na potrzeby swej piosenkarskiej twórczości zaprezentowała córka poety – Ewa Mielicka. 

Interesującym zabiegiem artystycznym było odtworzenie nagrania rapowej przeróbki „Piosenki” Grechuty, zaaranżowanej i wykonanej w bardzo oryginalym stylu przez Krzysztofa Wysockiego. „Ateński Rap” do słów krakusa - montrealczyka Leszka Wysockiego (ojciec Krzysztofa) można potraktować jako swoisty skecz muzyczny, który wzbudził prawdziwy aplauz publiczności. Utwór ten można znaleźć na internetowej stronie Towarzystwa Przyjaciół Krakowa (poniżej!).

W sąsiadującej z główną salą galerii zawieszono kilkanaście zdjęć dużego formatu ilustrujących życie, pracę, koncerty i wojaże Marka Grechuty i towarzyszącej mu na trasach koncertowych trupy muzycznej. Autorem nadesłanych z Krakowa zdjęć był Jerzy Wysocki (brat Leszka i stryj Krzysztofa) gitarzysta, który przez 12 lat grał w zespole Marka Grechuty!

Pamięć po Zmarłym podkreślało kilkadziesiąt zapalonych w drugiej części koncertu świeczek. Przy migotających ognikach słuchano, przeżywano i wspominano to, co pozostawił po sobie Marek Grechuta. 

Wojtek Mleczko

 

ATEŃSKI RAP, czyli: Po co my się, chłopy, pchamy do Europy!?

(muzyka: J.K. Pawluśkiewicz; tekst: Leszek Wysocki; aranż./wyk.: Kristof Wysocki)

 

Ja chromolę Akropole,                                                    Posłuchaj!

Odeony, Panteony,

Czuję, że mnie krew zaleje,

kiedy wspomnę Propyleje,

te pejzaże, te widoki,

promy, porty i zatoki,

święte gaje i wąwozy,

te osiołki i te kozy.

Już mi zbrzydły te bajery:

te oliwki i te sery,

te cytrusy i arbuzy,

płaszczki, flądry i meduzy,

te ostrygi, ośmiornice,

małże i kałamarnice,

ryby, kraby i węgorze,

te wysepki i to morze.

Pod gałami mam już wory

od patrzenia na amfory;

graba rwie się do dintojry,

jak przypomnę sobie Mojry,

te kurosy, te herosy,

Afrodyty i Erosy,

Peryklese, Tezeusze,

Sofoklesy, Perseusze.

Wkrótce te starożytności

doprowadzą mnie do mdłości

i wnet pawia – bez żenady –

puszczę na te kolumnady,

na te mury, te marmury,

te metopy, kanelury,

te krepidy, dipterosy,

kariatydy i tolosy.

Ja olewam, będę szczery,

te Gorgony i Chimery,

te Edypy, te Ksantypy,

monumenty, postumenty,

te meandry, Artemidy,

te Kasandry, Danaidy,

te Syreny, Antygony,

te Ismeny i Safony.

Ja mam gdzieś już te świątynie,

te posągi, te boginie.

Kicz to dla mnie, syf i ściema,

odkąd ciebie tutaj nie ma,

bo żeś mnie puściła kantem

z twoim nowym fatygantem,

Grekiem Zorbą, tym palantem,

seksualnym dyletantem.

Więc jak, taka i owaka,

wolisz Greka niż rodaka,

to na ciebie kładę lachę,

razem z twoim greckim gachem!

Gnij tu sobie z tym Parysem,

podstarzałym Adonisem,

z tym fagasem, lowelasem,

ja wyjeżdżam stąd ciupasem!

No bo skoro tyś jest tera

kurtyzana i hetera,

już nie nasza – złotówkowa,

lecz unijna – dewizowa,

to ja taką integrację,

tę unijną aberrację

leję z fleka wolnym bykiem,

bom ja jest EUROSCEPTYKIEM!

Powrót na Stronę Główną


Kraków - Miasto Marzeń i Widziadeł      (Wyspiański)