W sobotę, 21 lutego
2009 w Konsulacie na Manhattanie Towarzystwo Przyjaciół Krakowa gościło
młodych artystów
z Krakowa przebywający na turne w USA - Bożenę Boba-Dygę i Grzegorza Palusa.
Zaprezentowali oni spektakl poetycko-muzyczny zatytułowany "Spokój Śniegu."
A oto sprawozdanie z wieczoru pióra Andrzeja Dobrowolskiego (tekst ukazał
się wcześniej w Nowym Dzienniku), okraszone jego własnymi zdjęciami. Pod
zdjęciami Andrzeja zamieszczone są informacje o programie oraz o artystach.
Występy Bożeny i Grzegorza wzbudziły żywy
odziwęk wśród
części
publiczności,
czego
świadectwem
był późniejszy, dodatkowy wywiad w Nowym Dzienniku oraz "Rozmowa
z Bożeną" spisana
przez Celinę Imielińską po prywatnym koncercie w Princeton. Te dodatkowe teksty są
tutaj
Muzyka i poezja spod Wawelu w konsulacie (Nowy Dziennik, 23.II.2009)
"Spokój śniegu" to tytuł sobotniego wieczoru muzyczno-poetyckiego
dwojga krakowskich artystów, który urzekł publiczność w Konsulacie
Generalnym RP w Nowym Jorku.
Młodzi artyści – Bożena Boba-Dyga oraz Grzegorz Palus – zaprezentowali
się jako dojrzali twórcy potrafiący wykorzystać poezję i muzykę dla
stworzenia niezwykłego spektaklu. Pobrzmiewające w nim echa Piwnicy pod
Baranami, folkloru żydowskiego i dźwięki popularnej piosenki francuskiej
tylko przydały mu oryginalności.
Boba-Dyga śpiewała piosenki m.in. do tekstów Józefa Barana, Stanisława
Stabro, Witolda Zechentera i Jana Sztaundyngera. Już to liryczne, już to
nasycone humorem, przywoływały nastrój miłości, tęsknoty, samotności czy
zapomnienia. Raz przebijała z nich zaduma i powaga, kiedy indziej żart
czy paradoks i absurd. Atmosfera dnia dzisiejszego mieszała się z
tematyką biblijną.
Muzykę do wszystkich utworów napisała Boba-Dyga, z wyjątkiem jednego,
którego autorem jest Andrzej Zarycki.
Boba-Dyga jest utalentowaną wszechstronną artystką. Absolwentka
krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych tworzy nie tylko tzw. montaże
plastyczno-literackie. Wrażliwa, obdarzona dużą wyobraźnią, wydała też
kilka tomów poezji, śpiewa i komponuje. Chociaż formalnie nie jest
związana z Piwnicą pod Baranami, często tam występuje."Opowiadam o
różnych rzeczach, wyrażam różne emocje, radość, silną energię, działam w
przestrzeni intermedialnej" – mówi, dodając, że chętnie inspiruje się
także cudzymi tekstami. "To, co piszę w muzyce, to moja intymność.
Poezja opiera się na zauważeniach, na wrażliwości. Wiele osób wstydzi
się swoich uczuć, a poeta musi to przezwyciężyć" – powiedziała artystka
w krótkiej rozmowie z "Nowym Dziennikiem".
Bożenie Bobie-Dydze towarzyszył akordeonista Grzegorz Palus. Jest on
studentem krakowskiej Akademii Muzycznej, a mimo młodego wieku ma za
sobą wiele sukcesów na festiwalach w Polsce i za granicą. W sobotę
wystąpił nie tylko jako akompaniator, lecz zaprezentował też kilka
utworów, m.in. Jean-Philippe'a Rameau, Francka Angelisa i Ferenca Liszta
zachwycając dynamiką, świetną techniką i dojrzałością artystyczną.
Wzbogacał tradycyjną paletę dźwięków akordeonu wykorzystując go także
jako instrument perkusyjny.
Aż dziwne, że sobotni wieczór Towarzystwa Przyjaciół Krakowa, którego
duszą byli Wojtek Mleczko i Jurek Patoczka, nie przyciągnął więcej
miłośników poezji, muzyki i podwawelskiego miasta. Nie wiedzą, co
stracili.
Powrót na Stronę Główną